Przychodzę do Ciebie z najważniejszym ćwiczeniem autorskim ever, a przy okazji potężną praktyką duchową.
Wykonuję je regularnie. Stanowi inspirację, pocieszenie, łączy mnie z miejscem spokoju we mnie, pogłębia moje zaufanie do wszechświata / przewodników duchowych / Wewnętrznego Twórcy – wybierz to, co pasuje Ci najbardziej.
By wytłumaczyć o co chodzi w ćwiczeniu, sięgnijmy na chwilę do teorii. Po czym poznasz, że autor (np. tekściarz) wszedł na poziom mistrzowski?
W piosence, w literaturze – podobnie jak w życiu, sięgamy do różnych warstw doświadczenia. Mamy warstwę zdarzeń – uderza klaps, idzie wartka akcja albo długi kadr z drogą na Ostrołękę – coś się dzieje. Następnie, w związku z tym, że coś się dzieje, czujemy coś w środku. Tu dotykamy warstwy psychologicznej. Rozgrzane do czerwoności kotły w prywatnym piekle, orzeźwiające drinki z palemką w prywatnym raju… Cokolwiek to jest, autor ma sprawić, by odbiorca poczuł, odniósł do swojego życia, a najlepiej – by otworzyły mu się wszystkie rany z II wojny światowej. Wtedy następuje intensywny proces katharsis, o który w sztuce chodzi. Jednak nie twierdzę, że im bardziej ekstremalne doznania odbiorcy, tym lepsza sztuka. Pozytywna wibracja, relaks też jest ok – wszystko zależy czego chcemy dostarczyć. Tak czy owak, mówi się, że dotknięcie dwóch warstw – zdarzeń oraz psychologii czyni piosenkę, powieść – dobrą.
Ale poziom mistrzowski to coś więcej. To trzecia warstwa czyli pokazanie gdzie w kontekście dwóch poprzednich jest dusza w podróży ku duchowi / podmiot liryczny (a więc pośrednio odbiorca) we własnej podróży bohatera. (Można to różnie ująć – w zależności od przyjętej perspektywy.) By to pokazać w swojej sztuce, musisz to rozumieć u siebie, być świadomym co się aktualnie procesuje w Tobie. Ogólnie, im bardziej płytki człowiek, tym bardziej ślizga się po powierzchni w akcie twórczym – a ten, przypomnę, dotyczy każdego, nie tylko artystów. Każdy człowiek jest twórcą i może sięgać do swego potencjału, tyle, że nie każdy z tej możliwości korzysta. Natomiast my tu mówimy o profesjonalnym pisaniu – więc zrozumiałe jest, że tego rodzaju praktyka jest sine qua non. (Tak, moja łacina nie ogranicza się jedynie do używania brzydkich słów w newsletterach.)
Dlatego ja – autorka kursu dla tekściarzy wciąż mówię o przebijaniu się do wewnętrznych kręgów samopoznania, bo dzięki temu piszesz głębiej, z Pola, kreujesz w Połączeniu. To po prostu gwarancja lepszego pisania i przyjmij to za aksjomat.
Skoro to wybrzmiało, nie zdziwi Cię praktykowanie połączenia z Duszą poprzez rozmowę, sesję pytań – odpowiedzi, która zaczyna się od prostego zagajenia: Co moja dusza chce mi dziś powiedzieć? (Możemy traktować Duszę jak mentorkę, ponieważ ma dostęp do większej ilości informacji i widzi większy obraz całości.) Ja wykonuję tę praktykę w formule pisma automatycznego, ale Ty znajdź swój sposób. Co to znaczy pismo automatyczne? To zapisanie odpowiedzi tak jak się pojawiają intuicyjnie bez filtrowania ich poprzez racjonalny umysł, bez tego całego „Och, to bez sensu, co za bełkot” – tego trzeba się pozbyć. Jeśli studiowałeś kiedyś system I Ching albo Tarota wiesz o czym mówię. Powstały setki opracowań w temacie, ja mogę polecić Tobie bezpłatną stronę, na której możesz zadać swoje pytanie i otrzymać odpowiedź. Zrób poważny eksperyment, a będziesz wiedzieć o czym mówię. Jednak uprzedzam, odpowiedź może stanowić wyzwanie.
No właśnie. Tu dochodzimy do sedna.
Bo widzisz, by to wszystko zadziałało, potrzebujesz skontaktować się z Duszą. Po czym poznasz, że to właśnie z nią się skontaktowałeś? Po ciszy w środku. Taką ciszę uzyskujesz w stanie alpha. (Uczy tego m.in. mój ulubiony Nauczyciel Dr. Joe Dispenza.) Jednak spokój spokojowi nie równy. Można np. wejść w zamrożenie emocji i na zimno planować straszliwą zemstę i niektórzy powiedzą, że to też jest spokój. Tu nie o to chodzi. To o czym tu opowiadam to wyższa osobista częstotliwość. Gdybyśmy sięgnęli do skali Dr. Hawkinsa (drugi ulubiony Nauczyciel) to byłyby to stany Mocy, kalibrowane powyżej 200 jednostek. Stany odwagi, neutralności, akceptacji i wyższe. I znów, po czym to poznać?
Pytaj siebie: Czy jestem opanowany, uziemiony, spokojny? Jeśli tak, wchodzisz w stan, w którym, niezależnie od obiektywnych okoliczności zewnętrznych, masz głębokie poczucie, że wszystko jest tak jak powinno, dzieje się idealna wersja rzeczywistości – taka w której wszystko jest zaopiekowane, a Ty po prostu nie posiadasz pełnego pakietu danych. Chaos wyradza perfekcję, a wszechświat dostarcza optymalnego rozwiązania Twojej unikalnej sytuacji. Jeśli nawet chwilowo wydaje Ci się ono absurdalne, to masz zaufanie, by poczekać na ów większy obraz. Ale nawet jak to piszę, jestem świadoma jak wielu ludzi powie, że to przyzwolenie na rolę ofiary. Otóż nic bardziej mylnego. Wysoka osobista częstotliwość – prawdziwy Spokój (celowo z dużej) zawsze z tej roli wyprowadza i przynosi rozwiązania na jakie umysł by nie wpadł. Problem w tym, że potrzebujesz w Spokoju wytrwać dostatecznie długo.
I teraz, wracając do ćwiczenia. Trzeba je robić właśnie w takim stanie Spokoju. Czyli najpierw sprawdź czy w nim w ogóle jesteś. Jeśli nie, poczekaj na ten stan. Istnieje wiele praktyk, by go do siebie przywołać.
Jeśli zaczniesz robić ćwiczenie w stanie pobudzenia, to odpowiedzi, owszem, przyjdą, tyle że nie od Duszy. Nie twierdzę, że nie masz słuchać licznych głosów ze środka, z których każdy mówi co innego i ciągnie w inną stronę. Cóż, dostarczają one ciekawych informacji o procesach w toku i pozwalają oszacować jak wiele pracy jeszcze przed Tobą. Pytanie tylko czy to Cię wspiera. Czy potrzebujesz telepki emocji i wikłania się w programy podporządkowane algorytmom uwarunkowań? Porażkolekcji, które lecą na pętli? A może chcesz wytchnienia, nowej perspektywy? Jeśli tak, pogadaj z Duszą. Ona mówi z innego miejsca. Mówi inaczej. Mówi z wielką wyrozumiałością, czułością, troską. To jest kompletnie inny poziom, nieporównywalny z niczym i to jest sięganie do Źródła.
Zapisz sobie co przychodzi w takiej rozmowie i błagam, nie filtruj tego. Daj temu być takim jakim chce. Wróć do tego za parę godzin. Popatrz na to z dystansu. Tam będzie mnóstwo mądrych rzeczy. Napiszesz z tego mądre teksty piosenek bez cenzury ego. Ale by to zrobić, potrzebujesz przejść przez to po kolei. Ja w kursie Pisz lepiej dałam przykład tego co dostałam w takiej sesji pytań i odpowiedzi: Ból jest ucieczką od decyzji. To było mocne, bo wiedziałam co znaczy konkretnie i stanęłam do tego odważnie. Sprawdź co Ty dostaniesz.
Nazywam się Patrycja Kosiarkiewicz i od 25 lat zarabiam na życie pisząc piosenki. Pomagam Artystom oraz Twórcom w podjęciu decyzji o zmianie. Chcesz pisać lepiej? Głębiej? Z Pola? Mogę asystować Ci w tym procesie z delikatnością i wrażliwością jakiej potrzebujesz. A jeśli czujesz, że przyda Ci się też kop motywacyjny, to … potrzymaj mi piwo.
Sprawdź jak możesz ze mną pracować.
Ostatnie wpisy:
Co moja dusza chce mi dziś powiedzieć
Przychodzę do Ciebie z najważniejszym ćwiczeniem autorskim ever, a przy okazji potężną praktyką duchową. Wykonuję je regularnie. Stanowi inspirację, pocieszenie, łączy mnie z miejscem spokoju we mnie, pogłębia moje zaufanie do wszechświata / przewodników duchowych / Wewnętrznego Twórcy – wybierz to, co pasuje Ci najbardziej.
Dobrze, że nie wiedziałam tego, gdy zaczynałam
Moje życie przedsiębiorcy przypomina incepcję. Za każdym razem, gdy wchodzę do pokoju z myślą, że to już ostatni, widzę kolejne drzwi.
Dziennik Chwały
Jesteś jak Bóg, który stworzył świat w 7 dni, odpoczął, a potem jednak zrobił człowieka, żeby ktoś to wszystko podziwiał.
2 komentarze
Zostaw komentarz
Inspiracja
Co sprawia, że każdego dnia jestem na stand by-u weny?
Przedsiębiorczość
Jak godzę bycie czynną artystką z prowadzeniem biznesu?
Warsztat
Jakich narzędzi pisarskich codziennie używam?
Pani Patrycjo głęboki,przemawiający do mnie wpis…Moja dusza przekazuje mi różne treści -czasem zadziwiające mnie samą dając mi różne emocje ,ale jednocześnie krzyczy ciągle do mnie-pisz! Jednakże teraz już będę pamiętać,że optimum medicamentum quies est….Pozdrawiam serdecznie.
Bardzo się cieszę Pani Magdo, proszę zatem pisać i Jej słuchać. Uściski