niewątpliwe najjaśniejsza i najbardziej radiowa piosenka na albumie” 

To piosenka o nieposkromionej miłości, która nie boi się ryzyka, o skoku w nieznane, który potrzebuje wolności i odwagi. Autorka opisuje świat, w którym wszystko trwa – radość, namiętność, śmiech, beztroska młodości – jakby czas nie miał nad nami władzy.

Poprzednie single zapowiadające nowy album to: tytułowe Wyjaśni się, Amigooraz Bodyguard”.

Pełna dyskografia wraz z linkami do serwisów streamingowych jest dostępna TU

Dla Państwa wygody zamieszczam poniżej również linki do serwisów streamingowych.
Od tego roku wysyłam serwis prasowy w formie newslettera.

Wyjaśni się – streaming

 Amigo – streaming

Bodyguard – streaming

Spadochron – streaming

już miałam wyjść, był goodbye kiss, lecz jednak nie i gram na bis…” 

Nowa płyta „Wyjaśni się”ukaże się w maju 2025. Będzie ona dystrybuowana przez E-muzykę. Poniżej press pack oraz paczka zawierająca wszystkie poprzednie single.

Tu można mnie znaleźć w sieci

Patrycjo, co się wyjaśni? – pytają dziennikarze podczas wywiadów – Czy pokażesz nam jakąś nową twarz?

To ciekawa perspektywa, ale ten tytuł nie jest o mnie. Jest o pytaniach jakie wszyscy sobie zadajemy. O co w tym chodzi, jaki jest sens, dokąd zmierzamy itp. Lubię myśleć, że wszystko to wyjaśni się prędzej czy później. Często słyszę, że piszę po męsku. I zawsze jestem zaskoczona, gdy patrzę na statystyki – mam więcej odbiorców mężczyzn niż kobiet. Oczywiście, to nie tak, że kobiety słuchają mnie rzadko, ale szala jest przechylona. Zresztą podobnie jest, gdy edukuję.

Moje piosenki są zawsze słodko – gorzkie. Może to jest powód? Pojawia się w nich humor. Pisanie z humorem do łatwych nie należy, bo kojarzy się z pastiszem, typu Nocny Kochanek, a mnie nie o to chodzi. Ja już szukałam tego humoru pisząc numery na płytę Kombi, na „Minerał Życia” i wciąż uważam, że to wyższa szkoła jazdy. I tak jak singiel „Wyjaśni się” jest właśnie takim trafnym, gorzko-ironicznym opisem rzeczywistości (tu posiłkuję się recenzją blogera o ksywce Matthias), tak „Amigo” to humoreska z puentą. Nigdy nie tańczyłam na stole, nie pijam whisky, ale przyznam, że wątki autobiograficzne w tej piosence, owszem, są. Posiadam portfolio klęsk. (śmiech) A jeśli ktoś czuje się rozczarowany moim mało rock’n’rollowym trybem życia, to przypominam, że autor nie musi nikogo zabić, by napisać dobry kryminał.

Oczywiście ludzie mówią o tym numerze: „a to takie country”. Może. My nie patrzymy na muzykę przez pryzmat tego do jakiego nurtu zaliczy ją Wikipedia. My po prostu sięgamy po różne środki wyrazu. Tak się robi na całym świecie. Puryzm jest passe. Miks stylów, zaskakujące połączenia, brak ortodoksji gatunkowej. Dlatego nie boję się wskakiwać do różnych strumieni, bo zawsze z tego powstaje coś fajnego.

Trudno przypisać tę płytę do jednego gatunku, choć klasyczne określenie „rock” oddaje jej esencję. Zabierzemy słuchaczy w crossover’ową podróż z Tennessee przez Kalifornię aż na Wyspy Brytyjskie. Maciej ukuł nawet, nieco żartobliwie, nowy termin – „Nashville grunge” – by choć w przybliżeniu opisać stylistykę kompozycji składających się na nadchodzące wydawnictwo. Pokusiliśmy się nawet o zasięgnięcie opinii cyfrowego eksperta czyli AI i po konsultacji z nim odkryliśmy, że nasza muzyka mieści się w ramach pop rocka (35%), rocka alternatywnego (32%) oraz indie rocka (28%). (Przyznaję, że było to zaskakujące doświadczenie.)

Choć album został nagrany w kwartecie (wokal, gitara, bębny, bas), jest wypełniony bogatymi aranżacjami. Tym razem nie sięgnęliśmy po elektronikę tak mocno obecną na poprzednich dwóch albumach „Ogólnie chodzi o to” (2020)  i „Hulaj dusza” (2022).

Niezaprzeczalnym walorem płyty jest jej autentyczność i przekaz. Jestem dojrzałą tekściarką i napisałam płytę o dorosłości, do której nie wszyscy dorośli. Dorosłości doświadczają ci, którzy pozwalają rozwiać się złudzeniom, nie zatrzymują się w pustce, a idą dalej, akceptując i ufając życiu. W piosence zawsze chodzi o dotarcie do sedna. Czym ono dla mnie jest, podzieliłam się w tym wpisie blogowym.

Za produkcję muzyczną i aranżacje odpowiedzialni byli Maciej X Mąka oraz Marek Dulewicz, nieprzewidywalny gitarzysta-producent ze studia Embryo w Łodzi. Maciej zajął się partiami basu i (nielicznymi na albumie) syntezatorami, a Marek – gitarami. Marek jest również autorem miksów i masteringu nagrań. Całości dopełnił doświadczony bębniarz Kuba Majerczyk. W paru kompozycjach pojawił się też gościnnie gitarzysta Piotr Winnicki.

Twórcami płyty jesteśmy oczywiście my – Patrycja (muzyka / teksty) oraz Maciasu (muzyka), przy wsparciu Marka (muzyka).

Archiwizuję doznania.

Praca w studiu jest najlepsza.
Zaraz po pisaniu…

Piszę o tym na moim Instagramie

WYJAŚNI SIĘ E-MUZYKA / 2025
projekt okładki: Maciasu X Mąka

WYJAŚNI SIĘ – PIERWSZY SINGIEL

Pierwszy singiel jest zawadiacki i eklektyczny. Napisaliśmy go w grudniu ’23 i chyba mieliśmy wtedy covid. Właściwie większość singli wtedy napisaliśmy. Nie byłam w formie, ale uparłam się nagrać demówkę. Dźwięczało mi w głowie i musiałam się upewnić, że to co słyszę jest spoko. Dwa odśpiewania i za drugim razem zrobiłam solówkę – żeby ktoś ją potem zagrał. Ale nikt nie zagrał, bo zostało to, co zaśpiewałam – Maciej się uparł. Wtedy pomyślałam: Skoro tak, po co się napinam? Mogę robić inaczej. Mogę się rozluźnić.

Przy poprzednich płytach kłapałam ozorem w wywiadach, że następne będą co roku. Tak się nie stało. Byłam jak żaba w suchym żarcie: Na prawo piękni, na lewo zdolni / Przecież się nie rozdwoję. Robiłam edukację, kurs o pisaniu tekstów, doba była za krótka. Żeby usiąść do muzyki, musi być przestrzeń. Paradoksalnie, to, że uczyłam jak pisać sprawiło, że sama zaczęłam pisać lepiej. Nie miałam wcześniej dostępu do tego poziomu autentyczności jaki udało się osiągnąć w nowych nagraniach.

Przez wiele miesięcy kluczyliśmy, wizja była nieostra, a ja zbyt ostrożna. Spotkałam się z wokal coachką, a ta mówi do mnie: Tu słyszę artystkę. Odnosiła się do numeru, który był dla mnie wyzwaniem. Kiedy go nagrałam, przestraszyłam się. A przestraszyłam się, bo brzmiałam w nim… brzydko. Byłam wkurwiona jak go nagrywałam. Okazało się, że to jest klucz. Miałam zaprosić to, czego się bałam i odsłonić siebie jak nigdy przedtem.

Opowiadam to w wielkim skrócie, dużo się działo, szczególnie w tej wewnętrznej – najważniejszej dla artysty – podróży. W końcu w czerwcu ’24 totalnie zdemotywowana zadzwoniłam do Marka z Embryo. Znaliśmy się, pracowaliśmy razem wcześniej. Siedzę na tej ławce w Konstancinie, pytam zrezygnowana: Maro, chcesz zrobić gitary na mój album, słyszę: tak i … mam gęsią skórkę. Bo to nie jest tak. przyjmuję zlecenie, to jest  TAK –  zajebiście chcę . Gdy Marek zaczął nam przysyłać kolejne pomysły, wiedzieliśmy, że jesteśmy w domu. Że to będzie moja najlepsza płyta. Przeniesienie całego majdanu, nagrań wokalu, miksów było formalnością. Wiedzieliśmy, że te drzwi zapraszają nas do wielkiej przygody, której za nic nie możemy przegapić. W wakacje jedni jadą do Egiptu, a ja – do Łodzi, nagrywać.

Tak oto, w ekspresowym tempie, po 4 miesiącach od tamtego telefonu, wypuściliśmy pierwszego singla…